3
Podskoczyłam
kilka razy w miejscu. No i gdzie ta mała? Boże! Jak ja nie lubię czekać!
Większość członków zakonu zasiadła na trybunach, dyskutując i obstawiając, kto
wygra.
- Hej, Tora!- wrzasnął Josh, wysoki blondyn o radosnych
szarych oczach.
- Co?- odkrzyknęłam ze śmiechem.
- Nie bądź za ostra dla młodej!
Uśmiechnęłam
się delikatnie i wyciągnęłam miecz.
- Będę uważać!- obiecałam.
Wtedy do
środka weszła Taylor. Stanęła naprzeciwko i wyjęła sztylet. Ruszyła do ataku,
celując w serce. Nagle rozpłynęła się w powietrzu. Osz, w mordę! To jednak nie
będzie takie łatwe. Mocne kopnięcie w plecy zwaliło mnie z nóg. Przetoczyłam
się kawałek. Leżąc twarzą w dół, zaczęłam gorączkowo obmyślać plan działania.
Serce waliło mi jak młotem, a ciało oblewał zimny pot. Panika…
- Tora.- spokojny głos Sivy ukoił moje skołatane nerwy.-
Uspokój się. Wciąż możesz ją pokonać.
Odetchnęłam
głęboko i przymknęłam oczy. Mam ją… Jej zapach, oddech, bicie serca. Celuje w
biodro. Szybkim ruchem podcięłam jej nogi i wbiłam pięść w brzuch. Nie
pozostała mi dłużna i sztyletem zadrasnęła mój policzek. Cięłam w nogę, ale
kopnęła mnie w splot słoneczny. Odleciałam kawałek i straciłam na chwilę
oddech. Nie! Nie mogę przegrać…
Nagle Taylor
znalazła się przy mnie i wbiła mi ostrze w brzuch. Krzyknęłam krótko, a ona
zniknęła. Podniosłam się na nogi i przycisnęłam palce do rany.
- Muszę działać szybko.- szepnęłam i natarłam na
przeciwniczkę.
W mgnieniu oka znalazła się za mną i cięła po
plecach. Odwróciłam się, próbując trafić w brzuch. Tylko ją zadrasnęłam. Szybko
traciłam siły.
- Tora, tracisz dużo krwi.- w głosie Sivy wyłapałam troskę.-
Poddaj się.
- Nigdy.- warknęłam i udało mi się trafić Taylor w ramię.
Zaskoczona straciła koncentrację.
Wykorzystałam moment i powaliłam ją na plecy. Przystawiłam czubek miecza do jej
gardła.
- Poddaję się.- oznajmiła, a ja cofnęłam się.
Zakręciło mi
się w głowie i powoli zapadłam się w mrok. Ostatnim co usłyszałam był
zdenerwowany głos Sivy:
- Trzymaj się, mała.
Data kolejnego rozdziału: 11.07.14
Chyba, że się rodzinka zjedzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz