piątek, 25 lipca 2014

Iron Man: Armored Adventures: Część 1

Zdążyłam. Dzisiaj krótko. Zapraszam na bloga przyjaciółki: Inni z tego świata i nie tylko.
Shuja: A co do opowiadania. Małe sprostowanie: Star jest kuzynką Tony'ego. Wychowywali się razem.










Część 1


# Pepper #


            Biegłam najszybciej przed siebie najszybciej jak tylko mogłam. Star dzwoniła, że, razem z Tony’m i Rhodey’m, czeka na mnie przy Stark Tower. Zupełnie zapomniałam, że mamy iść razem do kina. Ja i moja przyjaciółka od dawna planowałyśmy wybrać się na ten film, ale okazało się, że bilety zostały już wyprzedane. Po raz kolejny przekonałam się, że nie należy wątpić w Stark’ówne. Nie wiem, jakim cudem, ale załatwiła wejścia na pokaz premierowy.


            Przebiegałam właśnie przez ulice, kiedy ktoś krzyknął. Usłyszałam pisk opon i poczułam mocne uderzenie. Upadłam na ulice i pogrążyłam się w ciemności.


# Starfire #


            Po raz setny zerknęłam na zegarek, odganiając kuzyna niecierpliwym ruchem ręki. Gdzie ta Pepper?! Droga od jej domu do Stark Tower zajmuje 10, góra 15, minut, a minęło już pół godziny. Chwile temu Rhodey poszedł do domu, więc zostałam sama z Tony’m. Wyciągnęłam komórkę i wybrałam numer przyjaciółki. Odebrała po drugim sygnale.


Star: Hej, Pep! Gdzie jesteś?! Seans zaczyna się za pięć minut!


- Mówi Thomas Potts. Jestem ojcem Virginii.


Star: Ups. Przepraszam. Jest może gdzieś obok?


- Miała wypadek. Leży w szpitalu przy Central Parku.


            Słysząc rozpacz w jego głosie, byłam pewna, że mówi poważnie. Zszokowana upuściłam telefon. Urządzenie uderzyło o chodnik i rozpadło się na kawałki.


Tony: Stało się coś?


Star: Pepper… Ona… Miała wypadek. Leży w szpitalu.


            Mój kuzyn spojrzał na mnie zdziwiony.


Tony: Gdzie?!


            Nie odpowiedziałam. Złapał mnie za ramiona i potrząsnął mocno.


Tony: Star! Gdzie?!


Star: Przy Central Parku.


            Ruszył w tamtym kierunku, ale kiedy zauważył, że dalej stoję jak słup, cofnął się i pociągnął mnie za kołnierz. Zagubiona ruszyłam za nim.


~ 5 minut później ~


# Tony #


            Wpadłem do szpitala, ciągnąc kuzynkę za kołnierz. Byłem zdenerwowany. W mojej głowie cały czas tłukły się słowa Star: „Pepper. Wypadek. W szpitalu.”. Już z daleka zauważyłem jej ojca i pobiegłem tam.


Tony: Co z nią?


            Mężczyzna spojrzał na nas i zmarszczył brwi. W jego oczach dostrzegłem rozpacz.


- Operują ją.


            Star zsunęła się po ścianie i złapała za włosy. Sam byłem na siebie wściekły. Mogłem iść po nią, a nie sprzeczać się z kuzynką. Nagle rozdzwoniła się moja komórka. Spojrzałem na wyświetlacz. Rhodey.


Tony: No?


Rhodey: Gdzie wy, u licha, jesteście? Dzwoniłem do Star, ale nie odbierała. Znów wpakowała się w kłopoty?


            Bez słowa podałem sprzęt dziewczynie. Podniosła się i odeszła kawałek, a ja wbiłem wzrok w drzwi Sali. Po jakichś 10 minutach ze środka wyszedł lekarz.


Tony: Co z Pepper?


Lekarz: Z kim?


Star: Z Virginią.


Lekarz: Jesteście kimś z rodziny?


- Jestem jej ojcem.


Lekarz: Operacja przebiegła pomyślnie. Udało nam się opanować krwotok. Jest nadal nieprzytomna.


Tony: Można do niej wejść?


Lekarz: Tylko rodzina.


            Doktor odszedł, a pan Potts wszedł do Sali. Ruszyłem za nim, ale ktoś szarpnął mnie do tyłu.


Rhodey: Tony, my nie możemy tam wejść.


            Przekląłem głośno, a Star posłała mi karcące spojrzenie. Włożyłem ręce do kieszeni i, razem z przyjacielem i kuzynką, opuściłem szpital. Skierowałem się do zbrojowni. Przez całą drogę panowała niecodzienna cisza, zważając na fakt, że towarzyszyła na ta gadatliwa wariatka. Będąc już w środku, podszedłem do jednej z wielu zbroi. Zrobiłem ją specjalnie dla Pepper, ale jeszcze nie miałem okazji jej tego pokazać.


Star: Prezent dla Pepper. Nazwa robocza to…


            Uśmiechnąłem się delikatnie.


Tony: Rescue.


Star: Fajnie brzmi. Spodoba jej się.


Rhodey: Nie chce przeszkadzać, ale mamy napad n bank. Może byście się ruszyli.










Data następnego rozdziału: 08.08.14
Do napisania.

piątek, 11 lipca 2014

Ao no Exorcist: Rozdział 1

Witam! Zgodnie z obietnicą coś nowego. Czyta to ktoś jeszcze? Chyba nie bardzo. No ale dalej będę pisała. dzisiaj rozdział z dedykacją dla mojej kuzynki Oliwii. Mam nadzieje, że ci się spodoba.












Rozdział 1


            Głośny, charakterystyczny pisk wyrwał Rei ze snu. Zdenerwowana walnęła ręką w budzik, który przeleciał prze cały pokój i rozbił o przeciwległą ścianę. Dopiero to  obudziło ją do końca. Spojrzała na szczątki urządzenia i westchnęła.


- To 20 budzik w tym miesiącu. Tata mnie zabije.- szepnęła.


            Podniosła się i rozejrzała po sypialni. Mimo iż wprowadziła się dopiero wczoraj, pokój już wyglądał jak po przejściu tornada.


- Taa… Trzeba tu posprzątać.- jęknęła.- Ale to potem. Musze sobie znaleźć przewodnika.- dodała po chwili.


            Ubrała się i opuściła sypialnie. Spacerując po pustych korytarzach, rozglądała się za jakimkolwiek człowiekiem. W końcu została prawie staranowana przez jakiegoś ciemnowłosego chłopaka. Wpadł na nią i przetoczyli się kilka metrów. Swoją „podróż” zakończyli w dość niekorzystnej sytuacji. Brunet leżał na niej, przyciskając ją swoim ciężarem do posadzki. Ich twarze dzieliły milimetry. Ona obejmowała go za szyje i czuła na policzkach jego ciepły oddech. Wpatrywali się w swoje oczy, tonąc w swoich spojrzeniach.


            Z tego swoistego transu wyrwały ich kroki. Niewiele myśląc, Rei wymierzyła mu policzek i zepchnęła go z siebie. Usiadła i spojrzała na niego.


- Ała! To piecze! Mogłaś być delikatniejsza?!- warknął, masując czerwony policzek.- Kim ty w ogóle jesteś? I co tu robisz?


- Kolejno: Ketsuki Rei. Szukam przewodnika.- odparła zwięźle.- A ty to niby kto?


- Zaraz, zaraz. TY jesteś Ketsuki Rei?!- zszokowany zamrugał kilka razy.- TY jesteś egzorcystą najwyższej klasy?!


- Po pierwsze: może trochę ciszej? Po drugie: tak, to ja. I po trzecie: powtarzam: kim jesteś?- założyła ręce na piersiach.


- Wow. Ciężko uwierzyć, że tak potężnym egzorcysta jest dziewczyna.- oznajmił.


- Szowinista!- wrzasnęła, zrywając się na nogi.


- Feministka się znalazła!- prychnął, również wstając.


- A co?! Masz z tym jakiś problem?!- krzyknęła z diabelskim błyskiem w oku.


- Nie, nie, nie.- zaprzeczył gwałtownie.- A tak w ogóle jestem Okumura Rin.- przedstawił się.- Jak chcesz mogę cię oprowadzić.- zaproponował.


- Chętnie.- uśmiechnęła się, a Rin wbrew sobie pomyślał, że ma naprawdę słodki uśmiech.








Data kolejnego rozdziału: 25.07.14
Do zobaczenia!