sobota, 27 lutego 2016

Istoty: Rozdział 4

Po raz kolejny okrążyli okolice knajpki, z której zniknęła Nemu, ale po dziewczynie nie było nawet śladu. Załamany Natsu usiadł na krawężniku i schował głowę w dłoniach. Nigdzie nie było po niej nawet najmniejszego śladu.
- Przecież nie mogła zapaść się pod ziemie.- zauważył Rouge, opierając się o latarnie.- Musi gdzieś być.
- Przeszukaliśmy okolice już kilka razy i ani śladu po niej.- Gajeel jeszcze bardziej potargał swoje i tak już sterczące, w każdym możliwym kierunku, włosy.- Potrzebujemy starszych.
- I co ja mam niby powiedzieć ojcu?! ,,Sorry, tato. Nie dopilnowałem Nemu, a teraz błąka się sama, nie wiadomo gdzie.'' Przecież mnie za to zabije.- warknął Dragneel, zaciskając palce we włosach.
- Znajdziemy ją.-Wendy poklepała go pokrzepiająco na plecach.
- Właśnie. Moja miłość mnie do niej doprowadzi.- Sting uniósł pięść w geście zwycięstwa.
- Debil.- skwitowali równocześnie pozostali i na nową ruszyli na poszukiwania.

Obudziło ją uczucie ciepła, choć, z tego co pamiętała, zemdlała leżąc w deszczu na błocie. Rozchyliła powieki i zdała sobie sprawe, że jest w jakimś samochodzie. Poderwała się do siadu, zrzucając przy okazji czarną kurtkę, którą była okryta. Dopiero po chwili doszło do niej, że jest cała pokryta zaschniętym błotem, a koszula, narzucona na czarny T-shirt jest rozdarta na plecach.
Wygramoliła się z nieznanego auta i rozejrzała. Deszcz przestał padać, a zza chmur nieśmiało wyglądały gwiazdy. Z miejsca, gdzie stała, widziała rozciągający się widok nas miasto i ogromne jezioro Silcora.
- Piękne.- stwierdziła cicho.
- Tak uważasz?- rozległo się tuż za nią. Z wrzaskiem obróciła się do tyłu i odskoczyła o kilka kroków.- Co tak skaczesz?
- Chcesz mnie zabić?!- początkowy szok zastąpił zalążek furii.- Czy może zawsze zachodzisz młode dziewczyny od tyłu?
- Panikujesz.- prychnął, podchodząc do niej i kładąc ręce na jej ramionach.- Co robisz tu sama? I to o tej porze?
- Zgubiłam się.- warknęła, omijając chłopaka i ruszając w kierunku ulicy.
- Może cię odwiozę?- zaproponował doganiając ją.- Ciemno już i w ogóle.
- Nie potrzebuje pomocy.- obróciła się i uśmiechnęła do niego.- Wierz lub nie, ale umiem o siebie zadbać.
On po prostu się roześmiał, nie zważając na oburzone spojrzenie dziewczyny. Laxus pierwszy raz spotkał kogoś takiego. Mimo słodkiej buźki i drobnej sylwetki, miała dusze wojowniczki. Zapewne przed przeprowadzką miała całe rzesze wielbicieli. Na samą myśl, że ktoś mógłby sprawiać, że te duże oczy zaczynały się skrzyć, poczuł ukłucie w sercu. Może i jej nie znał, ale od wczorajszego wypadku nie potrafił wyrzucić jej z głowy. Fascynowała go, ale też niepokoiła. Miała w sobie coś niezwykłego.
- Ej, żyjesz?!- jej poirytowany głos wyrwał go z zamyślenia.- Pytałam czy masz telefon? Mój został w torbie.
Wyciągnął komórkę z kieszeni i podał dziewczynie. Oddaliła się kawałek, dzwoniąc do kogoś. Początkowo spokojna rozmowa zmieniła się w kłótnie, a zrównoważone gesty zaczął wypełnić gniew. Zbliżył się do niej cicho i wyjął komórkę z dłoni.
- Odstawie ją do domu.- rzucił do słuchawki i rozłączył się chowając sprzęt do kieszeni.
- Wiesz, że właśnie w tej chwili naraziłeś się mojemu bratu?- zapytała retorycznie.
- I chłopakowi zapewne.- dodał, łapiąc ją za ramie.
- Durnyś.- oznajmiła, próbując się wykręcić, ale palce chłopaka zacisnęły się mocniej. Syknęła cicho, trafiając piętą w rozmokły fragment ziemi i poleciała do tyłu. Jednak zamiast poczuć pod plecami twardą glebę, została szarpnięta do przodu i przyciśnięta do ciepłego ciała. Kiedy zdała sobie sprawe, w jakiej sytuacji się znalazła, policzki zalało jej gorąco, a głowę wypełniły wspomnienia. Zacisnęła usta i wtuliła w niego twarz. Łzy cisnęły się jej do oczu i spływały po policzkach.
Kiedy się w niego wtuliła nie wiedział jak zareagować, ale, kiedy jej drobną sylwetką wstrząsnął szloch, przytulił ją do siebie i pozwolił płakać. Zanurzył twarz w jej włosach, wdychając ich słodki zapach. Teraz był pewien, że skądś ją zna. I chciał wiedzieć skąd.

Słońce przedarło się przez zasłony, a budzik wydał z siebie drażniący dźwięk. Nemu jęknęła i zakryła głowę poduszką, ale nie zagłuszyło to jazgotu. Wyciągnęła rękę i na ślepo zaczęła macać szafkę obok łóżka. Dopiero po dłuższej chwili natrafiła na to głośne dziadostwo i wyłączyła je. Wygrzebała się z pościeli i wygrzebała spod poduszki komórkę. Z wyświetlacza uśmiechał się do niej symbol SMS-a. Otworzyła go i uśmiechnęła się lekko.
Od: Laxus
Czekam pod blokiem równo o 7:30. Nie spóźnij się.
Zdusiła chichot w poduszce i z westchnieniem, wzięła ciuchy znikając w łazience. Szybki prysznic wybudził ją do reszty i przepędził resztki snu. Szybko ubrała sfatygowane jeansy, koszulkę z logiem Black Veil Brides i czarną bluzę z kapturem. Wróciła do pokoju, po torbę i telefon. O ile to pierwsze leżało pod biurkiem, to komórka wręcz zapadła się pod ziemie. Zamiast niej na poduszce leżał kot z pofarbowanym na niebiesko futerkiem. Zmarszczyła brwi i złapała zwierzaka na kark.
- Gdzie mój telefon, Happy?-zamruczała i lekko potrząsnęła nim.
- Zostaw mojego kota.- obróciła się na pięcie i wbiła wzrok w brata, który, oparty o framugę, podrzucał w dłoni zgubę.
- Natsu, patafianie!- z tym okrzykiem rzuciła się na brata.

Już od ponad piętnastu minut, Igneel, zakrywając głowę poduszką, posyłał w myślach swoje dzieci do wszystkich diabłów. Ta dwójka darła się w wniebogłosy, skacząc po całym mieszkaniu. Starał się wywnioskować o co im znów poszło, ale wyzwiska i krzyki nie naprowadzały go na trop. Z westchnieniem schował twarz w poduszkę i spróbował ponownie zasnąć.
Niestety. Ten właśnie moment wybrały bliźniaki, by wpaść do salonu, który był sypialnią ojca, jak huragan i wskoczyć na łóżko, przy akompaniamencie wrzasków i miauczenia kotów. Kiedy mężczyzna wydostał się z pod kotłującej dwójki, obrzucił ich spojrzeniem pełnym dezaprobaty i złapał za karki, rozdzielając.
- Dosyć, wy małe potwory.- warknął potrząsając nimi.- O co wam znowu idzie?!
- Ten debil, idiota, gnom, poczochraniec, czarci syn...
- Przystopuj z epitetami.- przerwał córce, podnosząc temperaturę dłoni, którą trzymał ją. Nienawidził kiedy się wyzywali.
- Zabrał mi telefon.- zawołała, próbując znowu dosięgnąć bliźniaka.
Przez pierwsze kilka chwil, Igneel wpatrywał się z szokiem w swoje dzieci. A-a-ale...
- I tylko dlatego wydzieracie się z samego rana?!- wrzasnął załamany. Puścił wychowanków i padł plecami na łóżko. Oni wykorzystali chwilową dekoncentracje ojca i dali nogę.

Nemu pochłaniała pocky, starając się ignorować wbite w nią spojrzenia chłopaków, Erzy, Lucy i trzech innych dziewczyn, których nie znała. Gapili się na nią odkąd Natsu wypaplał z kim przyjechała do szkoły. Powinna go za to zabić, ale mimo wszystko bywał przydatny. Podniosła na chwile wzrok, ale zaraz znowu go opuściła. Ile oni się mogą na nią gapić? Nawet nie wiedziała o co chodzi. Zgodnie z Kodeksem Istot nie czytała w myślach ludzi.
- Długo będziecie się gapić na mnie?!- fuknęła nagle.
- Boże, dziewczyno! Ty nic nie wiesz, prawda?!- Erza złapała ją za ramiona.
- Ale że o czym?- wyrwała się przewodniczącej i przezornie schowała za Gajeela.
- Laxus Dreyar nigdy nie przywiózł żadnej dziewczyny do szkoły. I żadnej nie odprowadził pod same drzwi klasy, niosąc jej plecak.- wyjaśniła Lucy.- Jesteś pierwsza.
- Ale że serio?- upewniła się, a gwałtowne potakiwania Stinga i Rouga wystarczyły jej za odpowiedź.
- Nawet Cany nigdy nie podrzucił, a znają się od dziecka.- wtrąciła niebieskowłosa drobnica z pomarańczową opaską.
- Kumam.- mruknęła wsadzając do ust kolejną pałeczkę i wyciągnęła dłoń przed siebie.- Nemu jestem. Nemu Dragoneel.
- Levy McGarden.- ta, która jej odpowiedziała, uścisnęła teraz jej rękę.
- Minerva Orlando.- czarnowłosa dama, z klasy wyżej skinęła lekko głową.
- Yukino Aqaria.- białowłosa przerwał rozmowę z Rougem by zapoznać się z różowowłosą.
- Oddaje się pod waszą opiekę.- uśmiech młodej Istoty poszerzył się.- Macie ochotę na Pocky?- zapytała po chwili wystawiając pustą paczuszkę przed siebie.
- Te, mała.- zagadnął ją Natsu, podbierając Lucy rzodkiewki.- Wiesz, że ta paczka jest pusta?
Wzruszyła ramionami, przeszukując torbę, w poszukiwaniu kolejnej paczki. W końcu westchnęła smutno i zwiesiła głowę. Nagle ktoś zrzucił jej na kolana niedużą reklamówkę. Odchyliła głowę uśmiechając się do, stojącego nad nią Laxusa.
- Zostawiłaś w samochodzie.- oznajmił, kucając obok.- O której kończysz?
- Dzisiaj...- przerwała na chwile, zwracając wzrok na brata.- Natsu! O której?
- 14:25.- mruknął, zagryzając rzodkiewkę.