Shija: Znów nie dasz mi się przywitać.
Bo to ja jestem autorką i to ja witam naszych czytelników.
Shija: Gadaj se, gadaj. Miałyśmy zareklamować bloga.
A tak. Zapomniałabym. Zapraszamy was na bloga Anielica Zemsty.
Shija: Historia jest świetna, ładnie napisana. Rysunki cudowne, a my...
Czekamy na nowy rozdział. Pisz szybko Ula bo cię pogonię Shiją.
Shija: Ej! Dobra. Nieważne. Zapraszamy do czytania.
Hej, Chwila! A dedykacja?
Shija: Rozdział dla Magdy. Nie masz już co marudzić.
Obserwował panujący w jaskini zgiełk, oparty o ścianę. Risa, Lila i Astra dyskutowały o różnych, często nieistotnych jego zdaniem, sprawach. Nezumi i Yuu okładali się pięściami, obrzucając coraz to wymyślniejszymi wyzwiskami. Haru i Wiwierna spali, a Kuro wpatrywał się w niego. Wymienił z nim porozumiewawcze spojrzenia i odepchnął się od ściany, kierując do wyjścia.
- Hej Nexus! Gdzie idziesz?- zagadnęła białowłosa, odwracając się od koleżanek.
- Rozejrzę się tylko i wracam.- odparł jej, unosząc, na pożegnanie, rękę.
Wdrapał się na siodło i wzbił na swoim smoku w powietrze. Lecieli, wypatrując czego kolwiek niepokojącego. Nagle między drzewami błysnęły fioletowe łuski. Wylądował i zsunął się z grzbietu Kuro. Po cichu, dosłownie rozpływając się w cieniu, zbliżył się do tamtego miejsca. Rzeczywiście, na trawie leżała bestia o łuskach w kolorze śliwek. Spojrzał dalej i zdębiał.
Na zwalonym pniu siedziała znajoma dziewczyna, o długich, ogniście czerwonych włosach i wielkich, złotych oczach. Veronic. Największa przeciwniczka Risy. Jeśli dobrze pamiętał, posługiwała się truciznami.
- Nexusie. Wiem, że tu jesteś.- zaświergotała radośnie.- Nie musisz ukrywać się w cieniach.
Westchnął i wyłonił się z ciemności.
- Wspaniale cię znowu widzieć.- zaśmiała się, wstając.- Szkoda, że w takich okolicznościach.- przywołała dwa, krótkie sztylety i ruszyła na niego.
Eragon wspominał mu kiedyś, że bronie Veronic ociekają najniebezpieczniejszym jadem na świecie. Ona była na niego odporna, ale wystarczyło, że go draśnie, aby trucizna rozprzestrzeniła się po ciele. Nie było na nią lekarstwa. Blokował wszystkie ataki, próbując cieniami unieruchomić czerwonowłosą.
- Po co to wszystko? Co chcecie osiągnąć?- warknął, unikając kolejnego ciosu.
- Jak to co?- zachichotała.- Ludzie atakują nas i zabijają od wieków. Teraz nasza kolej.- na jej twarz wpłynął obłąkany uśmiech, a oczy przybrały szaleńczy wyraz.- Stworzymy nowy, lepszy świat. Będziemy rządzić rasą ludzką. Już niedługo król pokłoni się prze nami.
- Zapomniałaś o jednej ważnej rzeczy.- wypomniał jej, uderzając w brzuch.- My sami jesteśmy ludźmi.- w tych czterech słowach dało się wyczuć ogromną ilość chłodu.
- My... Jesteśmy... Lepsi... Od nich!!!- oszalała z wściekłości, zaczęła atakować szybciej i bardziej na oślep. Taka forma ataku w końcu przyniosła efekt. Wbiła mu sztylet w ramię.- Zgnij w piekle, podły kłamco.- wysyczała. Wyciągnęła ostrze, wsiadła na smoka i odleciała.
Na chwiejnych nogach wrócił do Kuro i powoli wspiął się na siodło. Rana na ramieniu paliła go żywym ogniem. Musi szybko wrócić do reszty. Wzbili się w powietrze i po kilku minutach byli na miejscu.
Risa doskoczyła do czarnej bestii i spojrzała w górę. Od razu wiedziała, że coś jest nie tak. Nexus był chorobliwie blady i zaciskał szczęki z bólu. Na ramieniu miał krwawiącą ranę.
- Co się stało?- spytała, gdy stanął obok niej.
- Nic.- odpowiedział cicho.
- Nex. Proszę.- spojrzała mu w oczy.
- Spotkałem Veronic. Walczyliśmy.- wyjaśnił krótko.
- To ona cię zraniła?- zapytała z lekkim strachem.- Lila!- krzyknęła, kiedy kiwnął głową.- Siadaj.- zwróciła się do niego.
- Coś się stało?- blondynka szybko dołączyła do pary.
- Veronic.- wymamrotała białowłosa, zaciskając zęby.- Nieh ją tylko dopadnę.
Opiekunka Haru przyklękła i przyłożyła otoczone bladozłotą aurą dłonie do rany. Po kilkudziesięciu minutach zasmucona pokręciła głową.
- Przykro mi.- oznajmiła przybita.- Na ta truciznę nie ma lekarstwa.
*****
No i koniec rozdziału.
Shija: Długością to on nie powala.
Oj. Cicho. Miało być dramatyczne zakończenie.
Shija: I jest. Prosimy o komentarze. Do następnego.
Pa!
Zabiję...
OdpowiedzUsuńZa co?
UsuńZa Nexusa i wzmiankę o blogu
UsuńAle opowiadanie jak zwykle świetne :)
Usuń