Shija: Skup ty się na rozdziale!
tak. Tak. A wiec dzisiaj kolejny fragment Tory. Zaczyna się prawdziwa historia. Przestałam bawić się wstępami.
Shija: Kończymy gadanie. Dziś rozdział dedykuje Uli i TonyPepper. Dzięki za pomoc w zmuszaniu jej do roboty.
Jesteś irytująca.
4
Ocknęłam
się w sali szpitalnej. Spróbowałam usiąść, ale ktoś puknął mnie lekko w czoło i
ułożył z powrotem. Ze zdumieniem odkryłam, że to mów starszy brat, Axel.
- Masz odpoczywać.-
rozkazał.- Naprawdę. Nie rozumiem, co ci siedzi w głowie. To miejsce jest
niebezpieczne. Dlaczego jeszcze nie odeszłaś? Rodzice mogą wysłać cie do
najlepszej, prywatnej szkoły w kraju, ale ty wolisz gnieść się w tej dziurze.
Doprawdy. Ja, na twoim miejscu...- dalej już go nie słuchałam. Wielki panicz.
Nie potrafi zrozumieć, że dobrze się tu czuje.
Nagle coś
do mnie dotarło. Rozejrzałam się zestresowana, ale nigdzie go nie widziałam. O
kurcze, kurcze, kurcze! Zgubiłam! Jak można zgubić coś tak dużego?! Rozumiem
wisiorek, ale miecz!
- Czego szukasz?- zwróciłam
wzrok na brata.- Tego miecza?- pokiwałam energicznie głową. Axel wstał i
wyszedł, by po chwili wrócić z moim partnerem. Porwałam miecz z jego rąk i
mocno przytuliłam.
- Siva!- krzyknęłam
radośnie.
- Część, księżniczko.-
przywitał się.- Jak się czujesz?
- Dobrze jest. Martwiłeś
się?- zapytałam z błyskiem w oku.
- Chyba wolałbym żebyś
kopnęła w kalendarz.
W
skrzydle szpitalnym spędziłam jeszcze dwa dni. Axel siedział ze mną 12 godzin
na dobę i cały czas nadawał jaka to ja jestem głupia. Siva był przy mnie i
powstrzymywał przed zabiciem braciszka.
Chwyciłam
pierwszą lepszą książkę i zwinęłam się w fotelu. Mój partner w formie ostrza
leżał na biurku, a brat siedział na łóżku, przyglądając się mojemu planowi
zajęć.
- Masz zdecydowanie za dużo
wolnego czasu.- stwierdził.- I gdzie lekcje etykiety? A jazda konna? Gra w
polo?- był tym dziwacznie poruszony.- Cóż za barbarzyńskie miejsce. Jak możesz
tak żyć?
- Jeszcze słowo, a ja go
zabije.- burknął Siva.
- Oj, nie wkurzaj się.-
skrzywiłam się słysząc głośny skrzek. Nie wiem, skąd Axel dorwał ten klakson,
ale jak nie przestanie go używać straci zęby. Ma go ze dwa dni, a użył już 158
razy. Zawsze, kiedy nie mówiłam jak dama.
Tak
prawdę mówiąc dopiero teraz zauważyłam jak zmienił mi się zasób słów. W
dzieciństwie byłam uczona, by wysławiać się jak panienka z dobrego domu, ale
kiedy trafiłam do zakonu zaczęłam używać języka potocznego. I dobrze mi z tym.
- Hej, Tora! Tora!- głos
brata wyrwał mnie z rozmyślań.
Axel
pochylał się nade mną z pobłażliwym uśmiechem. Jego jasne, przydługie już, włosy
opadały mi na twarz, a jego niebieskie oczy pobłyskiwały. Znowu poczułam się
dziwnie. Odepchnęłam go i skuliłam się. W myślach przywołałam obraz rodziców.
Brat i
tata mieli blond czupryny, mama czarną jak smoła, a ja jedną wielką
pomarańczową szopę. Oczy ojca były zielone jak świeża trawa, matka i Axel mogli
pochwalić się błękitem, a moje tęczówki były w dwóch różnych kolorach. Lewa-
złota, a prawa- całkowicie czarna.. Czyli zupełnie nie przypominałam reszty.
Nagle
usłyszałam krzyki z korytarza. Zerwałam się na równe nogi, chwyciłam Sivę i
spojrzałam na brata.
- Zostajesz.- rozkazałam
zimnym głosem.
Wypadłam
za drzwi i zaczęłam przepychać się między innymi. Dotarłam do głównego holu,
gdzie pod ścianą leżała skąpana we krwi Brianna. Tuż obok klęczała zapłakana
Taylor, potrząsając przyjaciółką.
- Brian! Brian, proszę!
Otwórz oczy!- powtarzała w kółko.
Przyklękłam
po drugiej stronie martwej i sprawdziłam jej puls. Kiedy tylko dotknęłam zimnej
skóry Brianny, zaczęło kręcić mi się w głowie. Przed oczami zatańczyły mi
mroczki. Zamrugałam, żeby się ich pozbyć, ale nie pomogło. Ciemność pochłaniała
mnie coraz bardziej, aż w końcu odleciałam całkowicie.
Wow! Ej! Co tu się dzieje?! Zamordowali ją:'( ale notka świetna:-*
OdpowiedzUsuńPs:dziękuję za dedykację. A co do Twojego pytania,to ja wolę szczęśliwe zakończenie,ale odrobina dramatu też mogłaby być:-)