Rozdział
5
-Jestem
genialny!- Ayato, chociaż blady i wyraźnie zmęczony, wparował do
biura przydzielonego Rei, a zajmowanego obecnie przez pozostałą
dwójkę poruczników. W dłoni trzymał fiolkę z mętnym żółtym
płynem i wyraźnie był z tego powodu bardzo dumny.
- Twój
geniusz to wciąż kwestia sporna.- zauważyła Mara, nie podnosząc
wzroku znad dokumentów.- Co z panią kapitan?
- Żyje i
śpi. Podałem jej silne leki przeciwbólowe i kilka ziół
znieczulających. Nawet z jej tolerancją na ból bardzo cierpi.-
odparł, siadając na brzegu ogromnego biurka. Jako, że w
pomieszczeniu była tylko kobieta, mógł pozwolić sobie na zdjęcie
maski wesołka.- Udało mi się wyizolować truciznę i opracować
odtrutkę. Do końca tygodnia dojdzie do siebie.
- To bardzo
dobrze.- brunetka, przetarła oczy i upiła łyk czarnej kawy.-
Dostaliśmy cztery nowe wezwania, więc im szybciej skończymy tutaj
tym lepiej.
- A gdzie
jest Hideki?- zapytał przywoływacz, biorąc kilka kartek i
przeglądając je pobieżnie.- Nie widziałem go od kolacji.
- Wziął
Okumurę i poszli się rozejrzeć.- Mara podniosła się, rozciągając
mięśnie.- Miałam iść z nimi, ale ktoś musiał zając się tym
bałaganem. Pani kapitan jest mało zorganizowana.
-A czegoś
się spodziewała?- Ayato roześmiał się szczerze, dopijając kawę
współpracowniczki.- Ta dziewczyna to jeden wielki chaos. Cud, że
jeszcze funkcjonuje.
Pogrążeni
w luźnej dyskusji, ruszyli wprost do sali chorych, gdzie zastali
Rei, która chwiejnym krokiem próbowała dostać się do drzwi,
mordując wszystkich wzrokiem.
- Nie będę
leżeć.- warknęła na jednego z Doktorów.- Muszę wracać do
pracy.
Nagle
runęła do tyłu i gdyby nie Ayato, rozbiłaby sobie głowę, o kant
niskiego stolika.
– A
gdzież to się wybierasz, kapitanku?- wyszczerzył się
uwodzicielsko, ale ona tylko odepchnęła jego twarz, próbując
ponownie stanąć o własnych siłach.- Jakim cudem ty żeś wstała?-
zainteresował się nagle.- Podałem ci środki przeciwbólowe w
dawce, która powaliła by konia!- dziewczyna w odpowiedzi prychnęła
i zaprotestowała głośno, kiedy zaniósł ją z powrotem na jej
posłanie.- Dziecko wraca spać.
-Co tu się
wyprawia?- zapytał Hideki, wchodząc do środka i strasząc swoim
wyglądem kilku młodzików. I on i Rin, stojący obok, byli mocno
poturbowani, ale nie wydawało się, żeby odnieśli jakieś większe
obrażenia.- Powinnaś leżeć, Rei. Ja z Marą zajmiemy się
wszystkim.
- Matko
Bosko, coście ze sobą zrobili?!- jęknął blondyn, łapiąc się
za głowę.- Kto was tak załatwił?
- Waląca
się jaskinia.- wyjaśnił krótko Rin, szczerząc kły.
-
Znaleźliśmy kryjówkę tego ścierwa i chłopak odesłał
wszystkich do Gehenny.- uzupełnił porucznik.- Te jego płomyczki są
naprawdę imponujące.
- Czyli
uważasz je za niebezpieczne?- zainteresowała się jego przełożona,
mimo protestów Ayato siadając na posłaniu.
- Póki je
kontroluje ani trochę.- ogolony mężczyzna oparł wielką dłoń na
ramieniu chłopaka.- Dzieciak wie co robi.
-
Interesujące.- mruknęła jakby do siebie Ketsuki, a potem dodała
głośniej.- Rin, jak tylko Ayato skończy robić ze mnie umierającą
stoczymy krótki pojedynek.
- Co
planujesz, kapitanie?- zapytała Mara, kiedy zostały same.
Po wielu
godzinach jęczenia, grożenia i błagania, Rei w końcu przekonała
Ayato, że nie zamierza jeszcze umierać i może spokojnie zająć
się papierami. Oponował dopóty, dopóki Mara nie obiecała, że
będzie jej pilnować. Dopiero wtedy zgodził się, wcześniej
udzieliwszy kobiecie długiego wykładu, podczas którego dwa razy
oberwał w głowę i ponad dziesięć musiał unikać posiekania. W
końcu jednak skończył dramatyzować i jeszcze przed obiadem Rei
znalazła się we własnym biurze, na wielkim fotelu, opatulona
ciepłym kocem i z kubkiem kakao pod ręką.
- Polubiłam
go.- Rei nawet nie uniosła głowy znad raportów. Zawsze szczyciła
się podzielną uwagą i jeśli tylko sprawa nie dotyczyła jej
ulubionej muzyki, często robiła kilka rzeczy naraz.- Wyników
oczekują na za tydzień. Poobserwuje go trochę, wystawię opinie i
zakończę sprawę.
- Pani już
wystawiła tę opinię, prawda?- brunetka nie ustępowała,
wwiercając wzrok w przełożoną.- Podjęła pani decyzję, a teraz
po prostu szuka wszelkich argumentów by ją poprzeć.
- Za dobrze
mnie znasz, Mara.- fioletowowłosa postawiła na kartce zamaszysty
podpis i odsunęła ją od siebie.- Masz rację. Podjęłam decyzję
i będę się jej trzymać. Choćby i ojciec mnie za to
wydziedziczył, chcę Rina w swoim oddziale.
- Siostra,
on jeszcze nie ukończył szkolenia!- wytknął jej Tobias, kiedy
następnego dnia odwiedził ją i został poinformowany o pomyśle.
- Co za
problem?- prychnęła lekceważąco.- Wezmę go ze sobą do Watykanu
i załatwię przyśpieszony kurs.
- Czy ty
jesteś poważna?!- walnął dłońmi o stół, ale jego młodsza
siostra wciąż skupiała wzrok na gazecie przed nią.- Doskonale
wiesz, kim jest.
-
Oczywiście, że wiem.- wyszczerzyła zęby.- I jeśli pominąć
pewne fakty niewiele różni się ode mnie. Od ciebie zresztą też.
- Nie
jestem taki, jak wy!- krzyknął oburzony, zrywając się na nogi.-
Ja nie traktuję tego… Tego czegoś jako nagrody. To przekleństwo.-
Rei przewróciła oczami, ale nie skomentowała postawy brata. Długie
wspólne lata nauczyły ją, że akurat w tym temacie niewiele
obchodzi go zdanie innych.
- Robisz z
igły widły, braciszku.- dziewczyna w końcu skupiła na nim wzrok,
a w czerwonych tęczówkach błysnęło jakieś dziwne światło.-
Ani Rin, ani ja, ani, tym bardziej, ty nie jesteśmy potworami.
Różnica między nami jest taka, że o naszej dwójce mało kto wie.
- Jest ich
dużo więcej, Rei.- brat wbił w nią oczy tak bardzo podobne do jej
własnych.- My dwoje mamy powody, aby być lojalni wobec Watykanu. On
nie. Skąd możesz wiedzieć,że nie zwróci się przeciw nam? Nie
był przygotowywany do tej wojny. Nie wiesz po której stronie się
opowie.
- Dosyć!-
młodsza Ketsuki zmrużyła powieki, opierając się o biurko. Dumnie
uniosła głowę, mierząc brata przepełnionym pewnością
spojrzeniem.- Mylisz się, Tobias. Może nie wiedzieć co się tak
naprawdę zaczyna, ale ma powody, by nienawidzić demonów tak samo
jak my. Ja mu ufam.- uśmiechnęła się lekko,a w czerwonych
tęczówkach błysnęły psotne iskierki.- A jeśli ty ufasz mi,
przestaniesz marudzić i mnie poprzesz. Prawda, braciszku?
- Wstrętna
manipulantka.- westchnął ciężko, ponownie opadając na krzesło.-
Dlaczego ja ci zawsze ulegam?
- Bo jestem
twoją ukochaną, młodszą siostrzyczką.- zrobiła niewinna minkę
i zatrzepotała rzęsami.- A poza tym zazwyczaj wiem co robię.
- Czekaj,
czekaj. Jak to się mówi?- posłał siostrze rozbrajający uśmiech.-
Głupi ma zawsze szczęście. Czyż nie, szaleńcu?
- A udław
się.- prychnęła, wracając do dokumentów.
- Widział
ktoś Rei?- zainteresował się nagle Rin.
Kolacja
trwała już od dobrej pół godziny, ale ani Rei ani jej starszy
brat nie pojawili się w stołówce. Siedział przy stoliku z Marą,
Ayato i Hidekim, wypatrując rówieśniczki. W jej oczach było coś,
czego nie znał. Miał wrażenie, że planuje coś co nie do końca
się wszystkim spodoba. Może i nie znał jej długo, ale wiedział
jedno. Rei jest do niego podobna i to bardziej niż oboje chcą
przyznać.
- Kapitanek
wpadła na głupi pomysł i próbuje przekonać do niego brata.-
blondyn napchał sobie policzki jedzeniem i już pakował sobie
kolejną porcje na talerz.
- Wyglądasz
jak chomik.- zauważyła Mara jak zawsze bezuczuciowym tonem.- A pani
kapitan wie co robi.
-
Przynajmniej powinna.- Hideki upił łyk gorącej herbaty i wielką
łapą klepnął siedzącego po jego prawicy współpracownika w
plecy, kiedy ten zakrztusił się, próbując połknąć zbyt wiele
naraz.- Zachowuj się, Ayato.- pouczył go, na co tylko przewrócił
oczami.
Nagle w
progu ukazało się rodzeństwo Ketsuki. Rei wciąż jeszcze
osłabiona, opierała się o brata, krocząc z dumnie uniesioną
głową. Szybko zajęła miejsce przy ich stoliku i chwyciła za
słoik kremu czekoladowego, który zaraz zabrał jej najstarszy
spośród poruczników.
- Pamiętasz
jeszcze co powiedział ci Pietro?- zapytał, unosząc brwi.
- Nie samą
czekoladą żyje człowiek. Zjedz czasem coś innego.- odpowiedziała,
przewracając oczami i sięgając po chleb.- Powtarza mi za każdym
razem, jak jestem w Watykanie.
- A skoro o
siedzibie głównej mowa.- wtrącił się Doktor.- To pochwal się,
kapitanku, coś wymyśliła.
- Nawet nie
pytam, skąd ty wiesz,że coś wymyśliłam.- upiła łyk dziwnego,
zielonego napoju i skrzywiła się.- Ile jeszcze muszę pić to
świństwo?
- Nie
zmieniaj tematu.- obruszył się blondyn.
- Rin.-
zaczęła Rei, zwracając wzrok na chłopaka.- Mam dla ciebie
propozycje.- wzięła głęboki oddech i patrząc mu twardo w oczy
oznajmiła.- Chcę, abyś ze mną pracował. Jako jeden z członków
mojego oddziału.