Stała
pośrodku ogromnej zacienionej komnaty, chociaż mogłaby przysiąc,
że chwile temu leżała na swojej ławce słuchając monotonnego
wykładu Capricona na temat Wielkiej Wojny Domowej w Królestwie
Fiore. Może i był to interesujący temat, ale nie dla osoby, która
to wszystko widziała. Ba, nawet sama walczyła po stronie
rebeliantów.
Tuż
przed nią rozciągała się szklana ściana oddzielając drugą
połowę sali. Wbiła wzrok w ciemność, kiedy zauważyła jakiś
ruch. Albo tak jej się przynajmniej wydawało. Oparła dłoń na
szybie, na drugiej rozpalając drobny płomyczek. I nagle, jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zapłonęły również
niewidoczne w ciemności pochodnie. Oślepiona nagłym blaskiem Nemu,
zacisnęła powieki, unosząc je dopiero po chwili.
Spojrzała
na szklaną ścianę i z okrzykiem przerażenie cofnęła się
gwałtownie. Po drugiej stronie stała bowiem ona, lub przynajmniej
jej bardzo dokładna kopia. Różniła się od oryginału tylko
niepokojąco szerokim uśmiechem, plamami rdzawej krwi, pokrywającymi
całe ciało i srebrnym nożem, zaciśniętym w prawej dłoni. U stóp
sobowtóra leżał wianuszek trupów, każdy z wyciętym na twarzy
„wiecznym uśmiechem”.
-
Nie…- szepnęła chrapliwie prawdziwa Istota, zamykając oczy i
zaciskając palce we włosach.- Nie, nie, nie, nie!- powtarzała w
kółko, cofając się. Zrobiła jedynie kilka kroków, kiedy
zahaczyła o coś nogą i przewróciła się na zimną, mokrą
posadzkę. Tuż obok z głośnym brzdękiem upadł trzymany wcześniej
przez sobowtóra nóż,a tym, co spowodowało upadek okazało się
ciało Natsu.
Ogarnięta
szokiem dziewczyna ponownie spojrzała na szybę, tylko po to, by z
przerażeniem odkryć, że to jedynie lustro, a jej odbicie patrzy na
nią z tą samą grozą i zdezorientowaniem. Łzy zebrały się w jej
oczach, więc schowała twarz w dłoniach, zaraz jednak cofnęła je
i z obrzydzeniem wpatrzyła się w, pokrywającą je, krew, która
powoli mieszała się z kapiącymi z twarzy łzami.
-
Oto twoja przyszłość, dziecko.- usłyszała tuż za sobą i,
odwróciwszy się, dostrzegła wysoką, przeraźliwie chudą, kobietę
o pięknych złotych lokach. Niestety tylko to w niej było piękne.
Całą twarz, zresztą szarą i pomarszczoną, pokrywały wypukłe
blizny, a w jadowicie zielonych oczach czaiło się coś mrocznego.-
Jesteśmy takie same, moja mała.- oznajmiła i roześmiała
szaleńczo, rozpadając w pył.
-
NEMU!- głos Stinga i zimna woda spływająca po karku wyrwała ją z
koszmaru. Przerażona zerwała się na równe nogi, przewracając
krzesło i samej się o nie potykając.
-
O Boże, o Boże, o Boże!- powtarzała w kółko, wpatrując się w
swoje dłonie, pokryte teraz jedynie granatowym tuszem do pióra.- O
mój pieprzony Boże.
-
Ej, Nemuś, co jest?- spanikowany blondyn przyklęknął obok, powoli
chwytając jej ręce i zamykając w swoich.- O nie, tylko nie to.
Błagam cie, wszystko tylko nie to. Tylko nie płacz.
-
Co?- wydukała głupio i wyrwała jedną dłoń, by dotknąć
policzka i stwierdzić, że rzeczywiście jest mokry. Zanim zrobiła
cokolwiek więcej, przejęty przyjaciel przyciągnął ją do siebie
i przycisnął jej twarz do swojej bluzy.
-
Już dobrze. Już wszystko dobrze. Nie płacz. Jestem przy tobie.-
powtarzał cichym, kojącym głosem, kiwając się z nią w przód i
w tył.- Natsu, ja i Rogue, a nawet Gajeel nie damy zrobić ci
krzywdy. Tak?
-
Tak.- wymamrotała i spróbowała uwolnić się z uścisku, ale nie
było to proste.- Możesz mnie wreszcie puścić?
-
Ale tak przyjemnie się ciebie trzyma.- wymruczał, chowając twarz w
jej włosach.
-
Sting!- jęknęła rozbawiona, a on, jak na złość zacieśnił
uścisk. Niesamowite, jak szybko poprawił jej nastrój. Był lepszy
niż kubełek lodów i ulubiona playlista.- Puszczaj mnie wreszcie.-
uszczypnęła go boleśnie w bok, a chłopak z dzikim, dziewczęcym
piskiem odskoczył gwałtownie tył.- Piszczysz jak dziewczyna.
-
To bolało, Nemuś.- zaskomlał.- Zetnij pazury, wiedźmo.
-
Długo jeszcze zamierzacie ślęczeć na tej podłodze, jak dzieci
specjalnej troski?- rozległo się od drzwi. W progu stał
wyszczerzony od ucha do ucha Natsu, nonszalancko oparty o framugę.-
Czekamy już dobre piętnaście minut.
-
Nie moja wina.- oznajmił Sting, zaraz potem zwiewając za
różowowłosego, przed morderczą aurą dziewczyny.- To Nemuś ma
koszmary.
-
Znowu?- spojrzał zaniepokojony na siostrę, ale ona tylko wzruszyła
ramionami.- Nemu, wiesz, że to nie jest dobry znak.
-
Lepiej od ciebie.- prychnęła.- Ale to tylko głupie sny. Jeszcze
wróżbitą nie jestem. Nie zakładaj, że jak mam koszmary to zaraz
czeka nas koniec świata.
-
Marudna jesteś.- stwierdził w końcu, obracając się i ruszając
za blondynem, który już zdążył się już ulotnić.- Okres masz?-
zapytał złośliwie, a siostra zaserwowała mu mocny cios w tył
głowy, rumieniąc się wściekle.- A teraz to wyglądasz jak
pomidor.- wystawił jej język i rzucił się do ucieczki, ratując
się przed gniewem siostry.
Pomknęła
za bratem, wykrzykując pod jego adresem obelgi, we wszystkich
językach, jakie znała, nie rezygnując nawet z łaciny klasycznej.
Mijani nauczyciele krzyczeli za nimi, że nie wolno biegać po
korytarzach, ale rodzeństwo nie zwróciło na to najmniejszej uwagi.
W końcu dotarli do głównych drzwi. Natsu cudem wyhamował tuż
przed schodami, ale Nemu nie miała tyle szczęścia. Wpadła na
brata i oboje z dzikim wrzaskiem stoczyli się po kamiennych
stopniach, wprost pod nogi Lucy i Erzy.
-
Nemu, złaź!- jęknął Dragneel unieruchomiony przez siostrę,
siedzącą mu na plecach.- Ciężka jesteś!
-
Ja ciężka?!- oburzyła się i zdzieliła brata w głowę, chwile
później lądując tyłkiem na bruku, kiedy to Natsu, mając dosyć
miażdżenia płuc, zrzucił siostrę.- To bolało.- jeszcze przez
chwile mierzyli się groźnymi spojrzeniami, by nagle wybuchnąć
śmiechem.
-
Można wiedzieć czego się naćpaliście?- zapytała ostrożnie
szkarłatnowłosa, przerywając atak wesołości.
-
Niczego. To po prostu kretyni.- wtrącił się Gajeel razem z
pozostałymi podchodząc do bliźniąt i jednym ruchem stawiając
Nemu na nogi.
-
Kogo nazywasz kretynem, gwoździu?!- oburzył się Salamander z
zamiarem rzucenia się na przyjaciela, ale groźne spojrzenie Erzy
usadziło go w miejscu.
-
Zmieniając temat.- wtrąciła się Lucy, zwracając głównie do
różowowłosej.- Chodzą słuchy, że niedługo macie urodziny.
Prawda czy fałsz?
-
Ano prawda.- przytaknęła dziewczyna, zakładając włosy za ucho.-
Dokładnie to w najbliższą środę.
-
Dobra, dobra. Później pogadacie. Musimy lecieć.- zniecierpliwiony
Kurogane przerzucił sobie przyjaciółkę przez ramię niby wór
kartofli i ruszył do wyjścia, całkowicie zlewając jej wrzaski i
wściekłe szamotanie.
Stary
magazyn na obrzeżach Magnolii, już od pierwszego tygodnia został
ulubionym miejscem paczki przyjaciół. Umieszczony z dala od innych
zabudowań, zapewniał tak przez nich pożądaną niejawność, a
duży metraż odpowiednią ilość miejsca na treningi. W środku już
siedział wysoki, szczupły chłopak z niebieskimi włosami i
czerwonym tatuażem pod okiem.
-
Jellal!- rozradowana Nemu rzuciła się do przodu, by przywitać
przyjaciela.- Kiedy przyjechałeś?
-
Razem z ojcem kilka dni temu.- poklepał dziewczynę lekko po
głowie.- Cześć, siostrzyczko.- rzucił do Juvii, salutując
niedbale, na co odpowiedziała ty samym.
-
Skoro jest nas ośmioro, proponuje mini turniej.- zaproponował
Rogue, opierając się o filar.- Zwycięzca wybiera film w sobotę.-
dodał, przypominając przy okazji o umówionym wieczorze filmowym.
Pomysł
nie wywołał kontrowersji i, po losowaniu par, rozpoczęli trening.
Jako pierwsi zmierzyć się mieli Jellal i Juvia. Dzięki swojej
szybkości chłopak szybko obezwładnił przyrodnią siostrę i
stanął za nią, kładąc palce na jej gardle. Kolejny pojedynek
stoczyli Sting i Wendy, a dziewczynka, szczycąca się zwinnością i
sprytem, zdołała wykiwać starszego kolegę. Również starcie
Rogue i Natsu skończyło się szybko, zwycięstwem różowowłosego.
Ostatni
z pojedynków należał do Nemu i Gajeel'a. Oboje stanęli naprzeciw
siebie, a Cheney rozpoczął pojedynek. Chłopak od razu przeszedł
do natarcia i, zmieniwszy swoją prawą rękę w ogromny miecz,
zaatakował szerokim półkolistym cięciem. Nemu nawet nie drgnęła,
a kiedy ostrze dotknęło jej skóry, rozpłynęła się w powietrzu,
materializując w kilku różnych miejscach.
-
Miraż.- mruknęła pod nosem Juvia.- Szybko to opanowała.
Istota
Żelaza nie opuścił jednak gardy i jednym, szybkim ruchem posłał
po nożu w stronę każdej kopii. Tylko jedna stojąca w rogu
odskoczyła w bok i rozpaliła na dłoniach płomień. Tym razem to
ona natarła pierwsza i, wykorzystując swoją zwinność, zaczęła
uderzać w pokrytą żelazną zbroją skórę przyjaciela. Lewa ręka
zamieniona w buławę ugodziła ją w brzuch i odsunęła, ale
chwyciła się jej rękami i wysłała kilkanaście impulsów
elektrycznych o małej mocy, ale wystarczającej by rozkojarzyć
przyjaciela. Wtopiwszy się w podłogę, przeniosła się tuż obok,
wynurzyła i już miała położyć palce na jego gardle, kiedy
poczuła coś ostrego na szyi.
-
Mam cię.- Kurogane uśmiechnął się przerażająco, a Nemu z
kwaśną miną uniosła ręce w geście kapitulacji.
Ostatecznie
ich mini turniej zakończył się zwycięstwem szybkości Jellala nad
niszczycielską naturą ognia Natsu, więc sobotni wieczór spędzili
w salonie bliźniaków, oglądając Ant Man, którego nie wiadomo
skąd Nemu skołowała na DVD.