To miała być Yachiru. Pewnie nie wygląda, ale to ona. I nie, nie brałam LSD.
Chyba.
ŻYCZĘ WSZYSTKIM MIŁEGO CZYTANIA! (bo zapewne oglądanie moich prac nie będzie MIŁE)
/Pozdrawiam, Pseudografik
piątek, 27 listopada 2015
Numery: Rozdział I
Oto nowy rozdział nowego opowiadania. Z dedykacją dla Pauliny, Kingi i Agaty z włoskiego.
Rozdział
1
#
Ryuu #
Wyciągałem
z bagażnika torbę, kiedy ktoś złośliwie walnął mnie w plecy.
Wyprostowałem się gwałtownie i huknęłam głową o klapę.
Obróciłem się z zamiarem dokonania mordu na sprawcy. Niestety,
akurat tej osoby nie mogłem ukatrupić. Bo oto tuż za mną stał
irytujący mikrus imieniem Natsu.
Natsu,
lub dokładniej Natsune Ichiro, była nad wyraz drobna i niepozorna.
Miała duże, jaskrawofioletowe oczy i krótkie, jak na dziewczynę,
nierówno obcięte włosy w kolorze kruczej czerni. Na głowie nosiła
swoje nieodłączne, granatowe gogle, a na szyi dyndał kamień z
runicznym symbolem ognia. Znowu miała na sobie za dużą kurtkę
moro, T-shirt z logiem Linkin Park oraz ciemne, poprzecierane jeansy
i, nieco zniszczone, trampki.
-
Dobry, mikrusie!- przywitałem się po krótkiej chwili.
-
Dobry, dryblasie.- odpowiedziała z złośliwym błyskiem w oku.-
Wiesz coś?
-
Parę zleceń jest, ale nic wymagającego.
-
I kij z tym.- prychnęła.- Potrzebuję forsy.
Westchnąłem,
wbijając wzrok w przyjaciółkę. Wyglądała jak kot, co zeżarł
kanarka. Obszukałem kieszenie i wyciągnąłem rękę w jej stronę.
-
Oddawaj portfel, kleptomanko.- zmrużyłem gniewnie oczy. Z
podstępnym uśmiechem oddała mi moją własność.
-
Co z ciebie za przyjaciel?!- oznajmiła.- Ja tu jestem głodującą
licealistką w klasie maturalnej!
-
A ja głodującym studentem przed sesją.- odpyskowałem,
przeliczając pieniądze. Dzięki Bogu, nic nie zabrała.- Wiesz, że
kradzież jest karalna?
-
Ano.- przytaknęła, obserwując tłum przed nami.- Ale ty nikomu nie
powiesz.
-
Nie bądź tego taka pewna!- zawołałem za nią, ale Natsu zniknęła
między ludźmi.
Kręcąc
głową nad jej zachowaniem, ruszyłem na uczelnie. Na schodach przed
wydziałem prawnym siedział Itachi, ze słuchawkami w uszach i
książką na kolanach. Pochyliłem się nad nim, żeby zobaczyć,
co czyta. Znowu horror. Klepnąłem go w ramię i usiadłem obok,
wyciągając notatki.
#
Natsu #
Ludzie,
ludzie, ludzie. Wszędzie wokół ludzie. Fuknęłam na kolejną
osobę, która niemal mnie przewróciła. Wiem, że jestem niska i
nie trzeba mi o tym przypominać. Zaczęłam
podskakiwać, próbując dojrzeć w tym kłębowisku moich
przyjaciół. W końcu wyłapałam różową czuprynę Yachiru.
Pognałam do niej i rzuciłam się przyjaciółce na plecy.
Zaskoczona, wrzasnęła i odruchowo huknęła mnie w głowę, przez
co zatoczyłam się i usiadłam na ziemi.
-
Natsu?- jęknęła, kiedy mnie rozpoznała.- O Jezu! Przepraszam! Ale
to twoja wina.
-
Milusia jak zwykle.- mruknęłam, podnosząc się i otrzepując
spodnie.
Yachiru
Tsumoto otaksowała mnie i moją okolice czujnym spojrzeniem złotych
oczu. Włosy miała różowe jak wata cukrowa i obcięte tuż poniżej
uszu, sterczące jak po
uderzeniu pioruna. W jakiś niezwykły sposób, pasowało to do jej
ubioru czyli czarnych spodni, ozdobionych łańcuchami, T-shirtu z
logiem Green Day, skórzanej kurtki i glanów. Z wyglądu wydawała
się nieprzyjemna, ale to tylko stereotyp. Yachi była miła, nieco
dziecinna i nad wyraz nieśmiała.
-
A gdzie zgubiłaś swojego przystojnego kolegę?- zapytała.
-
Kogo?- przekrzywiłam głowę, wyciągając z plecaka chleb melonowy.
-
No tego studenta z prawa!- krzyknęła, klepiąc mnie po głowie.
-
Mówisz o Ryuu?- upewniłam
się, cofając się ciutkę.- Jeśli tak, to poszedł na wykłady. I
nie dał mi ani grosza na obiad.- poskarżyłam się.
-
I tak jesz więcej niż przeciętna dziewczyna.- wskazała ruchem
głowy na moje śniadanie.- Ale jesteś, szlag, chuda.
-
Wole pojęcie „szczupła”.- wymamrotałam z zębami wbitymi w
chleb.- Gdzie w ogóle jest Tsu?
-
Spóźni się, ale dotrze do nas.- odpowiedziała, klepiąc się po
kieszeniach, zapewne w poszukiwaniu telefonu..- Muszę lecieć na
rozszerzoną matmę. Uważaj na siebie.
Pomachałam
jej i spokojnie dokończyłam jedzenie, wypatrując w tłumie mojego
drogiego fundatora. W końcu pojawił się w polu mojego widzenia.
Tsubasa Etero pojawił się z znikąd,
wytrząsając coś ze swoich jasnych włosów. Niebieskie oczy
skanowały otoczenie, jakby kogoś szukając. I chyba chodziło o
mnie. W końcu mnie wypatrzył i ruszył w moim kierunku, przy
akompaniamencie dzwonienia łańcuchów, które miał podoczepiane do
granatowych jeansów. Ręce miał schowane w kieszeniach czarnej
bluzy, a martensy rytmicznie uderzały o bruk.
-
Hej, Natsu.- przywitał się ciepło, targając mi włosy.
-
Dobry, Tsu.- odpowiedziałam,
czepiając się jego ramienia.- Postawisz mi dzisiaj obiad.-
zapytałam błagalnie.
-
A mam inne wyjście?- uśmiechnął się sarkastycznie, obejmując
mnie w pasie. Znaliśmy się od pieluch i byliśmy niemal jak
rodzeństwo, więc coś takiego było u nas na porządku dziennym.
-
Przypomnij mi, ile ci już wiszę?- przerwałam , panującą między
nami ciszę.
-I
tak mi nie oddasz, więc po co ci ta wiedza?- zripostował.
Zmrużyłam
oczy i wbiłam mu łokieć pod żebra.
-
Natsu…- warknął ostrzegawczo, a ja wysunęłam się spod jego
ramienia i zniknęłam między tłumem. Uwielbiałam go irytować.
#
Nate #
Zeskoczyłem
z dachu i przetoczyłem się kawałek, chowając się za starym
kontenerem. I gdzie są Natsu i Ryuu, jak ich potrzeba?!
Kiedy
strzały ucichły, powoli wychyliłem głowę ze swojej kryjówki.
Gangsterzy zniknęli. Oparłem się plecami o zimną blachę i
docisnąłem palce do rany na ramieniu. Muszę skontaktować się z
szefem. Wstałem powoli i, zataczając się lekko, ruszyłem do
miasta.
Znalezienie
jakiejkolwiek budki telefonicznej zajęło mi prawie godzinę.
Wygrzebałem z kieszeni trochę drobnych i wybrałem numer alarmowy.
Rozległ się sygnał, nakazujący rozpocząć sprawozdanie.
-
Tu Numer 8.-powiedziałem szybko.- Nawaliłem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)